Archiwum 03 lipca 2004


lip 03 2004 sie niewolnica czasu znalazla
Komentarze: 3

Uhh coz to byl za niekonczacy sie dzien.Tragedia.
Okolo 4.30 zbudzily mnie ciekawe odglosy dochodzace z kuchni.Moja mama wyjadala resztki slodyczy hehe :] no i dobrze,najwazniejsze ze juz nie kopci mi domu papierosami.
Potem,o godzinie 5.30 zbudzily spiaca krolewne cwierkajace ptaszynki,ktore nie reagowaly na to,ze trzeba sie wyspac.Groszka i Parysek dostali kapciem w klatke i poslusznie umilkly.
15 minut pozniej,Kamilce zechcialo sie siusiu.Wystawila biala stope zza glebiny cieplych kolder i stwierdzila,ze temperatura powietrza w jej sypialni jest za niska.A kaloryferow podkrecac juz nie mozna,bo sie wyda i owa dama dostanie kolejny szlaban na komputerka.
Gdy z trzaskiem przejechal kolo moich brudnych okien poranny autobus,byla godzina 7.14.
Niestety,musialam byc silna terminatorka owego swiata i wywlec sie zza glebin i zakamarkow lozka.
Cicho przeklinajac zmobilizowalam moje paputy do kolejnej porcji porannych wrzaskow i przenioslam sie do sypialni mojej mamy,zostawiajac tam te wredne ptaszyska.
Mama moja cicho pochrapywala,wiec wkurzylam sie jeszcze bardziej i poszlam do kuchni,gdzie napelnilam moja buzie cudownym,pomaranczowym plynem Fanta.
Wrocilam do pokoju i urzadzilam sobie lozko,po czym zasnelam glebokim i twardym snem.
O 8.25 zostalam brutalnie zbudzona przez idiotycznego budzika,ktory wrzeszczy jak kogut.
Obruszona okrzykami tego koguta,moja mama laskawie ruszyla z lozka,a ja uswiadomilam sobie bardzo wazna wiadomosc-bylo mi niedobrze.
Wywloklam sie z tej kupy pierzyn i malutkich roztoczy i poszlam natychmiast do lazienki.
Nastepnie zygnelam sobie zdrowo i stwierdzilam,ze do szkoly polskiej jednak isc musze,a niedlugo bede spozniona.
Musialam [choc nie chcialam,oj nie] isc do tej idiotycznej szkoly,bo pisalam egzaminy,ktore dzieki kreceniu i slodkiemu usmiechaniu sie zdalam bardzo zadowolajaco.
Przez ten caly czas bylo mi niedobrze i nawet nie zorientowalam sie,ze robilo mi sie ciemno przed oczami.
Natychmiast zostalam wyslana przez nauczycielke jezyka polskiego do domu,przy czym padalo,wialo i bylo zimno,a ja w malutkiej,niebieskiej bluzeczce z napisem SEXY ANGEL paradowalam przez te Syberie.
Dowleklam sie jakos do domu,wycienczona i wymeczona (po drodze spotkalam moje kolezanki),rzucilam moja torbe i sama poszlam spac.Na dlugie 4 godziny.
Obudzilam sie w polmroku i zimnicy,mama wtyknela mi do ust termometr i okazalo sie,ze temperatura mojego ciala wynosci 38 i 8.
I tak beznadziejnie toczyl sie ten chory dzien,jak i jego niewolnica.Jestem niewolnikiem czasu,no co ? :P:P

irma!!! : :