no dobra,zabieram sie nareszcie do pisania .. o czym zreszta marze od prawie 2 tygodni ;]
JAK WIDAC zmienilam szablon i nie tylko z powodu mojich zachcianek ale rowniez z powodu tego,ze na tamtym cholernym szablonie nie wychodzily mi notki.A bez notek nie ma bloga.Ale ten szablon mi sie podoba,ale nie jest Chii.NO ale sram na chii czy inne,wazne ze nareszcie pisze :D
a teraz co w krotkim opisie,co zdarzylo sie w ciagu calego tygodnia.
Bylismy z klasa na sanki .Nie wiem czy takie mlodzieze jak my sie jeszcze na saneczki zmiescimy,ale jakos zesmy sie poupychali i bylo mozna wytrzymac.Ale z tymi sankami i kolezankami bylo super!!!Nic tylko rywylsmy ze smiechu,a bylo z czego.No wiec oto pisze dla was Kamila,ktora jakos przezyla sanki i chce opisac swoje przezycia:
Byla 8.30.Ja,one,oni,autobus i sanki [ ;P] .Czekalismy na nasza wychowawczynie,ktore sie spozniala...Snieg padal,mialam go wszedzie.Zepsulam sobie przez godzine ukladany fryz.Nadeszla babka i wsiedlismy.POL GODZINY DROGI.Jedziemy,jedziemy i jedziemy,i jedziemy i jedziemy i dojechalismy.
Na miejscu wielka gora i snieg sypie.Wszyscy rzucili sie na sanki i pierwszy odwazni zaczeli zjezdzac.A gora duza[+ extra atrakcja wielki row].No i ja tez sie w koncu odwazylam,jak kazdy.Najpierw jezdzilam kulturalnie,tylko cichutko popiskujac,ale pozniej mi sie to znudzilo i zaczelam sie drzec itp..Wsiedlsmy potem we 3 na sankach,ja na koncu,Tusal w srodku i Sabrina na przodzie.Wlasnie machalismy do Sary i Schainas,ktore lazaly wylozone w rowie,kiedy jak zesmy podskoczyly,polecialysmy w powietrzu,zrobilismy prawie salto w bok i wyladowalismy dokladnie kolo Sary i Schainas.Lezalismy tam,bez sil zycia,ani niczego.Mi deska od sanek weszla nie powiem gdzie,Sabrine uderzylo w buzie,a Tusal bolala noga i tylek.Sarah podobnie jak jak mi EKKHH.Schainas lezala,bo jej sie nie chcialo ruszyc.I tak lezac,nawet nie zauwazylismy,kiedy nas chlopaki dorwali i ucieklsmy do chaty,gdzie byl nasz ekwipunek,zapasy herbatek z cytryna,disckmeny(ja),gazety(Stefanie),slodycze(wszyscy),papierosy(chlopaki ale nie wszyscy)i inne takie.Wrocilysmy z nowymi silami na gorke i sie zaczelo,to co wspominamy najchetniej.
Wszystkim sie juz tak nudne zjezdzanie znudzilo,ze niektorzy chlopcy poszli "sankowac"z dziewczynami(NIEKTORYMI),a ja,Kawir i Duda jechalismy ladnie i kulturalnie,tylko szkoda,ze bylo tam cos takiego na tym sniegu,co sprawilo,ze zrobilam ponowne salto w powietrzu i wyladowalam na Dudowych plecach.Musialo to wygladac strasznie komicznie,bo wszyscy zaczeli sie z nas okropnie ryc.Po 2 min skojarzylam fakt,ze Kawir ma glowe dokladnie w sniegu,Duda lezy na niej, a ja na Dudzie.Wyciagnelysmy pol zywa Kawir z spod sniegu i zaczelismy sie wyglupiac.Robic jakies cholerne fikoleczki i "rolowac sie" po sniegu.Potem dopadly nas chlopaki i dlugo nie pozylysmy.Co zaowocowalo cudowna kapiela po sankach.Weszlam w taki wrzatek,jaki sie tylko dalo,a i tak pol dnia nie moglam rozprostowac paluszkow u nog.I tak to bylo na sankach ;] Planujemy nastepny wapad ;)
A co do innych dni to sie nic nie stalo,co byloby godne takiej uwagi jak klasowy wypad na saneczki :]
Irma
PS:WY CHOLERY,WY MACIE TERAZ FERIE,A TU W NIEMCZECH NIE MA TAKIEGO CZEGOS!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :[